
Przepis
na porcelanę znany jest od wieków. Ale wiesz, przepis na ciasto babci
też, ale żeby mi wyszło takie jak jej - nigdy. To umiejętności twórcy i
kawałek jego duszy decydują i w przypadku sernika i w przypadku
porcelany o tym, czy się uda i czy będzie miała to coś.
Gotowa na wizytę w mojej pracowni?
Witam Cię już w progu - pewnie w fartuchu, pewnie z dłońmi (a czasem i czołem) ubrudzonym gliną. To zaczynamy, chodź!
Na
pierwszym etapie porcelana przypomina zwykłą glinę - jest zimna,
wilgotna, miękka. Ma lekko beżowy kolor. Odcinam kawałek z dużej belki i
formuję. Czasem wycinam, prawie jak ciasteczka, czasem odciskam w
formach, a czasem... I tutaj pozostawię miejsce dla Twojej wyobraźni -
niech niektóre moje techniki pozostaną tajemnicą! Jak ten jeden składnik
w serniku.
Wszystkie potem idą do suszenia na kilka dni.
Kiedy wyschną czas na ostatnie dotknięcia gąbką, małe poprawki i... do
pieca! Na jedyne 800 stopni. Jak gorąco to jest 800
stopni? Kiedyś zajrzałam - przyznaję - porcelana ma wtedy kolor
rozżarzonych węgli. Wiesz, ten świecący pomarańcz. To naprawdę
temperatura, którą trudno sobie nawet wyobrazić, a to dopiero pierwszy
etap, który ta glina musi przetrwać.
Po co pierwszy wypał?
Utwardza porcelanę - dzięki niemu łatwiej się ją maluje i szkliwi. Ale
po nim wciąż jest krucha i delikatna. Czasem mam wrażenie, że wystarczy,
że krzywo na nią spojrzę i pęka.
Ale do pracy!
Czas na malowanie farbami ceramicznymi! Pokrywam całość, tworzę wzory, albo chlapię niczym Jackson Pollock ceramiki. Tak naprawdę nie robię biżuterii - tylko miniaturowe obrazy. Kiedy trochę przeschną czas na szkliwienie. Czyli... co?
Pokrywam powierzchnię przedmiotów szkliwem - jeśli kojarzy Ci się ze szkłem to dobrze. Jego skład jest nieco do szkła podobny, to dzięki niemu gotowa porcelana jest lśniąca i gładka! Jakby, pokryta warstwą szkła.

Ufff.
Mamy już wiele za sobą. Gotowa na wkładanie do pieca? To układamy i
zamykamy! Tym razem temperatura osiągnie 1250 stopni. I stanie się magia
- z kruchej, beżowej i pokrytej szkliwem w postaci pyłku - porcelana
stanie się prześwitująca, twarda i lśniąca.
Kropka nad I
-złocenie.Od razu odpowiem na Twoje pytanie - tak, to prawdziwe złoto!
Maluję złotem w płynie - zawieszonym w specjalnej mieszance. W piecu
paruje, a na porcelanach zostaje samo złoto!
